Baron i hrabia von Stosch oczy przetarliby ze zdumienia na widok ich dawnego dworu, który 180 lat po powstaniu odzyskał XIX-wieczny sznyt i blask. 20 października w Starym Kisielinie kultura wróci na salony.
Nie minął rok od podpisania umowy z Zakładem Remontowo-Budowlanym z Kopanicy na remont i przebudowę rodowej siedziby von Stoschów, a niewielki pałac w Starym Kisielnie, z przylegającym do niego parkiem, są jak nowe. A właściwie, jak dawno, dawno temu…
– Prace toczyły się pod okiem konserwatora zabytków, więc nie było lekko… Każde pałacowe okno było oglądane z osobna: kilkanaście wymieniono, pozostałe odrestaurowano. Wyremontowany dach, nowe drewniane konstrukcje dachowe i wzmocnione belki stropowe posłużą całe lata. By uzyskać dawny kolor elewacji specjaliści robili badania stratygraficzne tynku. W efekcie dwie części pałacu zyskały ciemniejszy i jaśniejszy odcień, zaakceptowany przez konserwatora – relacjonuje Andrzej Rakowski, inspektor nadzoru budowlanego.
– Chodziło o ich historyczne odróżnienie. Układ pałacowych budynków tworzy literę T. Mniejszy powstał 180 lat temu, 60 lat później dwór został rozbudowany – wyjaśnia Daria Landzwojczak-Sobiech, kierownik filii Zielonogórskiego Ośrodka Kultury, którym jest dziś obiekt w Starym Kisielnie.
W latach 1837-1838 Carl Ludwig baron von Stosch postawił w Starym Kisielinie piętrowy dwór kryty dwuspadowym dachem, który w latach 1896-1897 Felix Georg hrabia von Stosch znacznie rozbudował. Po drugiej wojnie światowej na salonach stacjonowały wojska radzieckie, potem gospodarował PGR, była szkoła i przedszkole, w końcu przez ponad pół wieku miało tu swą siedzibę Wojewódzkie Archiwum Państwowe. Po jego wyprowadzce, w 2014 r., losy historycznego i wiejącego pustką obiektu wisiały na włosku. Starosta próbował go sprzedać (czas przed połączeniem miasta z gminą), wójt nie chciał kupić, a sołtys i mieszkańcy Starego Kisielina stoczyli, wydawałoby się, nierówną batalię o jego odzyskanie.
– Jedna z pań obiecała nawet, że ze szczęścia zatańczy ze mną pierwszy taniec, jak tylko wyremontują pałac – mówił tuż przed rozpoczynającym się remontem Mariusz Rosik, jego największy orędownik, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Kisielina i miejski radny. – Marzenia się spełniają, trzeba tylko cierpliwie i uparcie dążyć do ich realizacji. Ale, choć mieszkańcy na ten remont przeznaczyli swoje pieniądze z Funduszu Integracyjnego, bez wsparcia prezydenta nie odzyskalibyśmy pałacu. Winni mu jesteśmy podziękowania – mówi w przededniu oddania obiektu do użytku.
Remont pałacu kosztował ponad 5 mln zł. Pieniądze na inwestycję pochodziły z czterech źródeł: Unii Europejskiej, budżetu miasta, z Funduszu Integracyjnego i środków własnych ZOK. Dzięki okrągłej sumce poza elewacją, dachem, stolarką okienną i sztukaterią, odrestaurowano zabytkowy sufit i salę kominkową, wykonano posadzkę, bo stara przegniła, i żyrandole na wzór dawnych, przywrócono starą werandę, w wiekowym pałacu powstała też sala widowiskowa ze sceną wykutą w ścianie… Tuż przed wielkim otwarciem artyści kończyli mazerunek na drzwiach, z każdym pociągnięciem pędzla pojawiały się na nich kolejne drewniane słoje, jak prawdziwe. Odrestaurowany obiekt zyskał klimatyzację, systemy odwadniające i odgrzybiające. Na zagospodarowanym, na razie, parterze – jak przystało na filię ZOK, w którą przemienił się dwór von Stoschów – jest teraz zaplecze kuchenne, pomieszczenie komputerowe na pięć stanowisk, miejsce na bibliotekę, czytelnię, biura, toalety.
– W nowej bibliotece już stoją regały, aż 150 krzeseł i sofy czekają na odpakowanie – mówi D. Landzwojczak-Sobiech.
– Działalność filii będzie się opierała na współpracy z sołectwem, stowarzyszeniami i mieszkańcami Starego Kisielina, bo to oni pierwsi walczyli o to miejsce. Natomiast jako ZOK chcemy tu, pod chmurką, organizować plenery rzeźbiarskie i parkowe bale – zapowiada Agata Miedzińska, dyrektor ZOK, bo przed pałacem z chaszczy nareszcie wyłonił się park.
– Ten pałac i park to teraz nasza zielonogórska perełka – mówi Tomasz Sroczyński, wiceprzewodniczący rady miasta.
Pałacowy park stanowi ewenement. Drzewa iglaste z liściastymi tworzą tu mieniącą się kolorami kompozycję, tym bardziej widoczną, im bliżej złotej polskiej jesieni. Wśród drzew umieszczono dyskretną iluminację, ścieżki delikatnie oświetlono, zamontowano monitoring.
– I teraz mamy tu ścieżki, jak przed zamkiem w Łańcucie – śmieje się kierowniczka filii. Chodzi o zastosowaną nawierzchnię typu hanse-grand, kruszywo szlachetne z dodatkiem glinków. Jej wykonawca, firma Remgips 2 z Jaworzna, zapewnia: – Nie ma tu ani grama betonu, nie ma też betonowych krawężników, na które nie było tu zgody. Pod świeżo posadzoną trawą teren jest uzbrojony geokratą z podbudową. Można tu więc bez obaw organizować imprezy plenerowe.
Autorką projektu renowacji 1,5-hektarowego parku jest Agnieszka Kochańska, architekt krajobrazu.
– Nie znamy autora dawnego parku, jednak projekt renowacji przygotowałam na podstawie archiwalnych materiałów. W parku zostało nasadzonych 1000 roślin. Najwięcej jest hortensji i rododendronów. W pełnej krasie zobaczymy je w przyszłym roku – mówi
Tymczasem już za tydzień, w sobotę 20 października o godz. 16.00, pałac i park oficjalnie otworzą swoje podwoje. Po uroczystym przywitaniu gości, oglądaniu przez zielonogórzan pałacowych pomieszczeń i części artystycznej, organizatorzy zapowiadają potańcówkę do północy.
– Obiecałem, to zatańczę – mówi M. Rosik, który nareszcie będzie mógł zaprosić do tańca mieszkankę Starego Kisielina, z utęsknieniem wyczekującą pałacu jak z bajki.
Autorka tekstu: Ewa Lurc, dzięki uprzejmości redakcji Łącznika Zielonogórskiego (lzg24.pl)
Zdjęcia i panoramy: Tomasz Pastyrczyk
Opracowanie panoram: CarboMedia.pl