Generic filters
Tylko w tytułach
Kategorie imprez
Festiwal
Inne
Kabaret
Koncert
Konkurs
Plener
Spektakl
Warsztaty
Wystawa
Szukaj
Close this search box.

Monodram „Diva” w wykonaniu Wiolety Komar

Tytułowa Diva to Nora Sedler, „primadonna assoluta” światowych scen operowych. Jesienią 1941 roku zostaje deportowana do Litzmannstadt Getto (Łódź). Przybywa w transporcie wraz z dużą grupą żydowskich artystów z Europy Zachodniej. Uniknęła zagłady i jawi się widzom jako dojrzała kobieta. Po jednym z przedstawień „Cyrulika Sewilskiego” Rossiniego, Nora otrzymuje bilecik anonsujący spotkanie z młodym kompozytorem, wielbicielem jej talentu. Zastanawia nazwisko mężczyzny – takie samo, która nosiła rodzina opiekująca się urodzonym w getcie synem Nory. To początek zawieruchy losu i podróży przez dalsze życie.

Recenzja:
Świat po zagładzie
„Diva” w reż. Stanisław Miedziewski w Teatrze Rondo w Słupsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej – Trójmiasto.
«Wyśmienite aktorstwo, poruszający tekst i ciekawa, ascetyczna inscenizacja – monodram „Diva” słupskiego Teatru Rondo to jeden z najlepszych pomorskich spektakli ostatnich lat.
Bohaterką „Divy” jest śpiewaczka operowa Nora Sedler – postać fikcyjna, ale, jak mówią twórcy, „wysoce prawdopodobna”. Magdalena Gauer (sztuka „Nora”, stanowiąca podstawę słupskiego monodramu, to jej debiut dramaturgiczny), pisząc sztukę, korzystała z autentycznych dokumentów oraz podobnych biografii artystów.
(…)
Pomimo faktu, że w tekście monodramu nie brakuje brutalnych opisów, spektakl nie jest kolejną opowieścią o okropieństwach II wojny światowej. „Diva” to w większym stopniu historia spustoszenia, jakie Holokaust wywołał w psychice osoby ocalonej. Nora na koncercie awangardowego brytyjskiego muzyka, który w struny fortepianu uderza drewnianym chodakiem, nie słyszy dźwięków. Całą jej uwagę skupia chodak – taki sam, jakie produkowali Żydzi w łódzkim getcie i w jakich chodzili w Auschwitz.
W innej scenie Nora przywołuje fragmenty rozmowy z młodym amerykańskim dziennikarzem. „Przecież uniknęła Pani zagłady” – stwierdza Amerykanin. „Nie wiem, czy uniknęłam zagłady” – odpowiada natychmiast śpiewaczka.
Twórcy „Divy” postawili na skrajny minimalizm. Na dużej, pustej scenie widzimy tylko Wioletę Komar, ubraną w białą suknię z czarnymi dodatkami. Przez cały spektakl aktorka nie rusza się z miejsca – gra w sporej odległości od widzów, nie robiąc nawet kroku. Jedyne rekwizyty to koperta z wizytówką oraz wachlarz; a i tak przedmioty te „ogrywane” są przez kilkadziesiąt zaledwie sekund.
Wioleta Komar zawłaszcza całą uwagę widzów; fenomenalnie operuje wyrazistymi gestami, mimiką, modulacją głosu. W całym spektaklu nie zalicza nawet jednej, najdrobniejszej wpadki: nie ma tu chwili zawahania, zająknięcia, niepewności. Reżyserujący „Divę” Stanisław Miedziewski prowadzi aktorkę subtelnie, nie pozwala jej „przeszarżować” ani przez moment. Konsekwentnie używa na scenie tylko czerni i bieli (z jednym, bardzo znaczącym, wyjątkiem) oraz delikatnych zmian oświetlenia.
Miedziewski porusza w monodramie także kwestie twórczości artystycznej. Podobnie jak w „Przyj, dziewczyno, przyj…”, wcześniejszym jego monodramie z Wioletą Komar, broni teatru tradycyjnego, wyśmiewa nieprzemyślane akty tworzenia (jak chociażby wspomina fortepianową kompozycję z chodakiem) oraz sceniczne udziwnienia (Nora wspomina o operze, której bohaterowie mieli być ubrani w stroje z blachy samolotowej). I w „Divie” jego teatr jest tradycyjny, „nieefekciarski”; jednak szalenie konsekwentny i bynajmniej nie archaiczny. W spektaklu stosuje zaledwie parę, ale za to szalenie mocnych i znaczących znaków teatralnych. A scena z wachlarzem robi piorunujące wrażenie.
„Świat po zagładzie”
Mirosław Baran
Gazeta Wyborcza Trójmiasto /02.04

Teatr Rondo Słupsk
wykonanie: Wioleta Komar
reżyseria: Stanisław Miedziewski
kostiumy: Magdalena Franczak

Bilety w cenie 10 zł do nabycia na abilet.pl i punktach sprzedaży oraz – jeśli nie zostaną wyprzedane – na miejscu na godzinę przed spektaklem.

Sprawdź również

Skip to content