[:pl]
Zielonogórski Ośrodek Kultury zaprasza na koncert „Kobieta z wydm” w ramach Jesiennych Spotkań Kulturalnych AUTUNALIA 2017. Historia powstania debiutu „Kobiety z wydm” jest dwoista. Z jednej strony ten zespół to owoc miłości i przyjaźni, a dalej radości ze wspólnego grania i komponowania. Błażej Król z żoną Iwoną stworzył przecież duet Lauda, zaś Mateusz Rychlicki był perkusistą w ostatniej scenicznej inkarnacji KRÓLA. Z drugiej strony realizacja płyty napotykała na liczne przeszkody. Pierwsza wersja nagrań zniknęła w tajemniczych okolicznościach z twardego dysku, a próby jej odzyskania zakończyły się fiaskiem i permanentnym ukszodzeniem sprzętu.
Zespół zmuszony był nagrać całość jeszcze raz, prawie od początku. Kolejnej realizacji towarzyszyło już podskórne napięcie, które przełożyło się na ostateczne brzmienie „Bentala“. Problemy produkcyjne towarzyszły płycie zresztą do momentu oddania do tłoczni, z kolei relacje w zepole nigdy były lepsze.
Dlaczego „Bental”? Bo, jak mówi sam zespół, to „muzyka podszyta dziwnym niepokojem. Mroczna i mułem pokryta, ale z światłem na ramieniu.”
„Najlepsze teksty polskiej muzyki elektronicznej, których czasem zazdroszczę. Powaga i komizm, ciemność i światło, prostota i wyrafinowanie w muzyce i słowie.”
Szczepan Twardoch
[:en]
Zielonogórski Ośrodek Kultury zaprasza na koncert „Kobieta z wydm” w ramach Jesiennych Spotkań Kulturalnych AUTUNALIA 2017. Historia powstania debiutu „Kobiety z wydm” jest dwoista. Z jednej strony ten zespół to owoc miłości i przyjaźni, a dalej radości ze wspólnego grania i komponowania. Błażej Król z żoną Iwoną stworzył przecież duet Lauda, zaś Mateusz Rychlicki był perkusistą w ostatniej scenicznej inkarnacji KRÓLA. Z drugiej strony realizacja płyty napotykała na liczne przeszkody. Pierwsza wersja nagrań zniknęła w tajemniczych okolicznościach z twardego dysku, a próby jej odzyskania zakończyły się fiaskiem i permanentnym ukszodzeniem sprzętu.
Zespół zmuszony był nagrać całość jeszcze raz, prawie od początku. Kolejnej realizacji towarzyszyło już podskórne napięcie, które przełożyło się na ostateczne brzmienie „Bentala“. Problemy produkcyjne towarzyszły płycie zresztą do momentu oddania do tłoczni, z kolei relacje w zepole nigdy były lepsze.
Dlaczego „Bental”? Bo, jak mówi sam zespół, to „muzyka podszyta dziwnym niepokojem. Mroczna i mułem pokryta, ale z światłem na ramieniu.”
„Najlepsze teksty polskiej muzyki elektronicznej, których czasem zazdroszczę. Powaga i komizm, ciemność i światło, prostota i wyrafinowanie w muzyce i słowie.”
Szczepan Twardoch
[:]